W dniach 25-28 września 2008r już po raz trzeci Strzelcy pokonali Rajd Szlakiem
Płk. Kazimierza Iranka Osmeckiego. Najodważniejsi z Rzeszowa, Kolbuszowej,Leżajska
i Sędziszowa Małopolskiego przeżyli te ciężkie dni z uśmiechem na twarzy.
Wyjechaliśmy w piatek 25 września o godzinie 16 spod ROSIR-u w Rzeszowie. Czekało nas trzy godziny ciężkiej drogi. Jednak czas nieubłagalnie szybko minął. Wśród śmiechu i żartów dotarliśmy
do Cisnej.
Doskonały nastrój młodzieży pozwolił utrzymać dobrą atmosferę. Po przyjeździe
zostalismy zakwaterowani w budynku miejscowego gimnazjum. Poczęstowano nas obficie
i udaliśmy się do sal.
Podczas wieczornego apelu dowiedzieliśmy się, jak będą wyglądać nasze kolejne dni. Było już dośc późno, więc szybka kąpiel i zapanowała cisza nocna.
Odpoczynekprzed następnym trudnym dniem przerwała pobudka o 6 rano. Szybkie przygotowanie i wymarsz na uroczystości z okazji Święta patrona szkoły w Cisnej.
Po mszy i krótkim programie artystycznym udaliśmy się w góry. Szlak, którym wędrowaliśmy nie był zbytnio długiej, ale męczący.
Wyczerpani, brudni, lecz zadowoleni zostalismy odwiezieni do miejsca zakwaterowania
przez wojskowe ciężarówki. Po przyjeżdzie spożyliśmy smaczny posiłek i udaliśmy się na interesujący
wykład głoszony przez syna Płk. Osmeckiego, który specjalnie dla nas przyjechał z Monachium.
Opowiedział nam najciekawsze momenty, sytuacje z życia swojego ojca. Było to bardzo interesujące,
ale zmęczenie dawało o sobie znać.
Następnego dnia z rana okazało się,że dzień zapowiada się jeszcze bardziej męczący niż poprzedni. Zostalismy podzielieni na dwie grupy.
Większość nas wraz z Inspektorem Strączkiem udała się na górski szlak biegnący przez Wołosań oraz Przełęcz Żebraka.
Druga grupa na czele z Chorążym Dobrzenieckim udała się na lekcje maskowania.
Wyjście na strome zbocze okzało się bardzo męczące, lecz Ci, co dotarli do końca byli z siebie
dumni i usatysfakcjonowani. Grupa, która wyszła w las doznała ogromnych przeżyć. Każdy
Strzelec musiał zamaskować się tak, by żaden chorąży lub sierżant go nie znalazł. Niestety,
nie wszytskim się to udało. Karą dla znalezionych było czołganie po dwóch wcześniej wyznaczonych
torach.
Wszyscy wrócili ogomnie zmęczeni, lecz bardzo zadowoleni. Nie zabrakło im również siły
na rozegranie igrzysk w siatkę pomiędzy plutonami. Mecze trzymały w napięciu. Do końca nie można
było przesądzić, kto wygra. Po długiej i wytrwałej grze pierwsze miejsce zdobył pluton miejski.
Byli niepokonani.
Po ciężkich meczach nastała chwila przyjemności dla młodych. Została zorganizowana dyskoteka. Po zabawie udaliśmy się już na ostatni nocleg. Zapanowała kompletna cisza.
Wszyscy obudzili się dopiero na następnego dnia. Po pysznym śniadaniu udaliśmy
się do ostatniego już punktu naszej wyprawy. Posprzątaliśmy po sobie, podziękowlaiśmy za gościnę
i wyruszyliśmy na wzgórze Gołoborza. Tam też każdy z nas wypił łyk zdrowej wody i powróciliśmy
do miejsca wyjazdu. Dla najtrwalszych zostały ufundowane ksiązki z podpisem syna Kazimierza
Iranka-Osmeckiego.
Dla wielu młodych taka wyprawa okazła się czymś niesamowitym. To nie tylko zwiedzanie gór i podziwianie wspaniałych krajobrazów, to także niezapomniane chwile spędzone z symaptycznymi ludźmi. Mamy nadzieję na rok następny również wyjechać na niesamowitą wyprawę.
Magdalena Molek |